Dzień
rozpoczęcia roku nigdy nie był specjalnie lubiany przez żadnego
normalnego ucznia. I nie, proszę nie protestować. Normalnego, podkreślono, normalnego. Nie psychola, czekającego całe lato na powrót do szkoły, by móc zaprezentować godną pożałowania wiedzę czy człowieka, który miał jakichś tam wyimaginowanych przyjaciół. Młodzież z reguły traktuje marzec* jako początek katorgi i nie sposób im się dziwić. Szczególnie jeżeli po raz pierwszy pojawiają się w tym jakże uwielbianym przybytku.
Nauczyciele odbierają ten dzień podobnie, choć ich podopieczni lubią powtarzać sobie, iż jest inaczej i każdy belfer czerpie niewysłowioną przyjemność z obserwowania braci uczniowskiej spieszącej do budynku, w którym czeka przymusowa, dziesięciomiesięczna nauka. Arbeit mach frei, psia mać.
Kwon J Yong wyjątkowo nie obgadywał żadnych psorów z przyjaciółmi. Wolno, nieco wręcz za wolno, szedł do nowego liceum. Nie, nie wybaczył nauczycielom słynnego pragnienia dręczenia wychowanków. Bynajmniej. Po prostu nie miał z kim rozmawiać. Być może robiłby to w myślach, gdyby nie fakt, że nie znał też żadnego z przyszłych katów.
Zawsze powtarzał, iż uwielbia zmiany. Tym razem jednak nie był nastawiony tak entuzjastycznie. Wolał ukończyć tę cholerną edukację w starym liceum, w którym co prawda nikt go nie lubił, a on nie lubił nikogo, ale chociaż granica była wyraźnie wyznaczona. Przynajmniej tak mu się wydawało, nim...
Westchnął głęboko na widok złowrogiego cienia rzucanego przez szkołę. Poprawienie zdecydowanie za długich włosów w szybie pierwszego lepszego samochodu zajęło minutę. Znalezienie odpowiedniego "pierwszego lepszego" auta już trochę więcej. Jeszcze dłużej zajęła decyzja o wejściu do szlachetnej placówki. Zawsze uważał się za w miarę ogarniętego faceta; myśl o potrzebie skorygowania zdania na swój temat nieco zabolała.
Nauczyciele odbierają ten dzień podobnie, choć ich podopieczni lubią powtarzać sobie, iż jest inaczej i każdy belfer czerpie niewysłowioną przyjemność z obserwowania braci uczniowskiej spieszącej do budynku, w którym czeka przymusowa, dziesięciomiesięczna nauka. Arbeit mach frei, psia mać.
Kwon J Yong wyjątkowo nie obgadywał żadnych psorów z przyjaciółmi. Wolno, nieco wręcz za wolno, szedł do nowego liceum. Nie, nie wybaczył nauczycielom słynnego pragnienia dręczenia wychowanków. Bynajmniej. Po prostu nie miał z kim rozmawiać. Być może robiłby to w myślach, gdyby nie fakt, że nie znał też żadnego z przyszłych katów.
Zawsze powtarzał, iż uwielbia zmiany. Tym razem jednak nie był nastawiony tak entuzjastycznie. Wolał ukończyć tę cholerną edukację w starym liceum, w którym co prawda nikt go nie lubił, a on nie lubił nikogo, ale chociaż granica była wyraźnie wyznaczona. Przynajmniej tak mu się wydawało, nim...
Westchnął głęboko na widok złowrogiego cienia rzucanego przez szkołę. Poprawienie zdecydowanie za długich włosów w szybie pierwszego lepszego samochodu zajęło minutę. Znalezienie odpowiedniego "pierwszego lepszego" auta już trochę więcej. Jeszcze dłużej zajęła decyzja o wejściu do szlachetnej placówki. Zawsze uważał się za w miarę ogarniętego faceta; myśl o potrzebie skorygowania zdania na swój temat nieco zabolała.
Wczoraj długo zastanawiał się, jak będzie wyglądało dziewicze przestąpienie progu edukacyjnego przybytku. Rozważał naprawdę wiele scenariuszy, przewidując nawet oblanie świńską krwią (zdecydowanie powinien odstawić Kinga). Nie wpadł jednak na to, że kompletnie bezpardonowo i bez jakiejkolwiek przyczyny dostanie z bara. Oczywiście się wywrócił, jakżeby inaczej. Młodociany przestępca nawet
nie przeprosił. Zamiast tego wymruczał pod nosem przekleństwo na temat ludzi zagradzających drogę i
przyspieszył kroku.
- Ale
Seung Hyunie...! - wrzasnął jeszcze inny, nadbiegający z drugiej strony chłopak.
Kiedy krzyczący nieco się zbliżył, okazało się, iż jest przynajmniej o kilka lat starszy od mini-chuligana Po dłuższych - czyli trwających około dziesięć sekund - oględzinach Kwon stwierdził, że mężczyzna jest zdecydowanie najpiękniejszym facetem, jakiego w życiu widział. Posłał mu promienny uśmiech i znów poprawił włosy. Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Kiedy krzyczący nieco się zbliżył, okazało się, iż jest przynajmniej o kilka lat starszy od mini-chuligana Po dłuższych - czyli trwających około dziesięć sekund - oględzinach Kwon stwierdził, że mężczyzna jest zdecydowanie najpiękniejszym facetem, jakiego w życiu widział. Posłał mu promienny uśmiech i znów poprawił włosy. Nie, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie.
-
Seung Hyunie, nooo! - Goniący mężczyzna nie zamierzał się poddać. - Ja chcę tylko
uczestniczyć w twoim ważnym dniu!
- To
sobie w nim uczestnicz z dala ode mnie, popieprzony pedale! -
zawołało za nim nieszczęsne dziecko w postaci członka szkolnego gangu. Gdy jednak zauważył, że
rujnuje własną, bezcenną reputację, momentalnie się
zamknął i dumnie ruszył w stronę holu.
Ji
Yong bez wahania podążył za nim, a także za co najmniej setką
uczniów. Oczywiście pojawili się, kiedy nic się nie działo. W poprzedniej szkole też tak było - wszyscy magicznie wyrastali spod ziemi, gdy napastnicy zdążyli się oddalić, a on leżał pobity.
Znaleźli się w pomieszczeniu holopodobnym, skutecznie blokując wszystkim opiekunom - czyli także nękającemu "Seung Hyuna" mężczyźnie - wejście. Na środek, o którego wolność powierzchniową i niepodległość ze wszystkich sił walczyli nauczyciele, wkroczył dyrektor. Od razu zaczął mówić. Chłopak w tej samej chwili zaprzestał słuchania i skupił się na obserwacji nowych "kolegów".
Znaleźli się w pomieszczeniu holopodobnym, skutecznie blokując wszystkim opiekunom - czyli także nękającemu "Seung Hyuna" mężczyźnie - wejście. Na środek, o którego wolność powierzchniową i niepodległość ze wszystkich sił walczyli nauczyciele, wkroczył dyrektor. Od razu zaczął mówić. Chłopak w tej samej chwili zaprzestał słuchania i skupił się na obserwacji nowych "kolegów".
Ażeby
było yaoicowo na odpowiednim poziomie, jego wzrok jakimś cudem padł
na niedawnego napastnika. Teraz arcyprzystojny pan chuligan niezwykle
pretensjonalnie żuł gumę, mrucząc coś od czasu do czasu do dwóch osiłków.
Kwonowi nieświadomie skojarzył się jego niedawnym przeciwnikiem, z którym
znajomość nie skończyła się zbyt miło. Przeniósł zainteresowanie na
kogoś innego, ale kiedy akademia zakończyła się, znów skupił
się na znajomym-nieznajomym. Westchnął ciężko, wyzywając hormony od ćwierćinteligentów.
Wyszedł z sali praktycznie ostatni. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby wiedział jak dojść do klasy. Lub przynajmniej jak wyjść z budynku. Stał samotnie na korytarzu, czując się kompletną sierotą. Wyjątkowo nie mógł przekonać siebie, iż nim nie jest.
- Jestem idiotą. - Przyłożył czoło do ściany. - Nie można zgubić się w tak małej szkole.
- Jestem idiotą. - Przyłożył czoło do ściany. - Nie można zgubić się w tak małej szkole.
Wtem
rozległ się odgłos czyichś powolnych kroków. Niesforny chuligan
pojawił się na scenie po raz kolejny tego dnia, opierając się
niezwykle filmowo o niezwykle szczęśliwą ścianę. Ji Yong musiał z pewną niechęcią przyznać, iż mimo kiczowatości całej pozy, tamten prezentował się świetnie.
- Pomóc ci w czymś, skarbie?
- Pomóc ci w czymś, skarbie?
-
Proszę? - Podniósł głowę, omal nie spadając z nóg na widok
persony, która zaszczyciła go swoją uwagą.
Kolega uśmiechnął się szelmowsko.
- Zgubiłaś się, tak? Mogę cię zaprowadzić do twojej klasy pod warunkiem, że dasz mi numer.
- Zgubiłaś się, tak? Mogę cię zaprowadzić do twojej klasy pod warunkiem, że dasz mi numer.
Kwon
przez moment nie mógł zebrać myśli. Pokręcił głową. Posłał rozmówcy czarujący uśmiech, omal nie parskając śmiechem.
- Nie, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, ale pragnę cię uprzedzić... Jestem facetem, podrywaczu za trzy grosze.
- Nie, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, ale pragnę cię uprzedzić... Jestem facetem, podrywaczu za trzy grosze.
-
Pierdolisz - wyszeptał przerażony "podrywacz za trzy grosze".
- Jak
ostatnim razem sprawdzałem to nie. - Dalej się uśmiechał. - Nie
sądziłem, że w tej szkole spotkam tak jawnie afiszujących się
homoseksualistów, aleee...
Jeden z osiłków parsknął cichym śmiechem. Niejaki Seung Hyun zabił niewiernego towarzysza wzrokiem.
Jeden z osiłków parsknął cichym śmiechem. Niejaki Seung Hyun zabił niewiernego towarzysza wzrokiem.
- Nie jestem żadnym
pedałem - rzekł z godnością. - Takich wynaturzeń tu się nie
toleruje, zapamiętaj to sobie!
-
Właśnie widzę. - Pokiwał głową ze zrozumieniem. - Często tak
napastujesz biednych uczniów czy jestem szanownym wyjątkiem?
-
Uwierz, że gdybyś nie stał tyłem, nigdy bym cię nie zaczepił. I
nawet nie próbuj mnie prowokować, bo skoro nie jesteś panną, nie
dostaniesz żadnej taryfy ulgowej. - Posłał mu przegroźny wzrok
szkolnego terrorysty. - Kapewu?
-
Rozumiem, że rozmawiam ze szkolną mafią? Czy może macie jeszcze
groźniejszych i elokwentniejszych? - Ewidentnie igrał z własnym
zdrowiem i życiem.
Szczęście
nie opuszczało młodego Ji Yonga, bowiem gdy tylko tani mafiozo
postanowił zostawić pamiątkę w postaci podbitego oka, na
korytarzu znalazł się nauczyciel. Chłopak niechętnie odsunął
się od dzieciaka, mrucząc kultowe "jeszcze się policzymy".
-
Zabawne, że już pierwszego dnia... - Profesor z niemiłym uśmiechem
pokręcił głową. - O, ty musisz być tym nowym, tak?
- Aktualnie jestem ofiarą przemocy w szkole, ale jeżeli dzięki byciu nowym udupię tego gościa, mogę nim zostać - wychrypiał zapytany.
- Udupiony to on już jest. - Mężczyzna wyglądał na uradowanego. - No jak tam, T.O.P, cieszysz się z powrotu do szkoły? Z dodatkowego roku spędzonego wśród przyjaciół?
- Aktualnie jestem ofiarą przemocy w szkole, ale jeżeli dzięki byciu nowym udupię tego gościa, mogę nim zostać - wychrypiał zapytany.
- Udupiony to on już jest. - Mężczyzna wyglądał na uradowanego. - No jak tam, T.O.P, cieszysz się z powrotu do szkoły? Z dodatkowego roku spędzonego wśród przyjaciół?
Brew
chuligana powędrowała ku górze.
- Przecież bym nie zostawił swojej paki samej - rzekł niezwykle na temat. - A tak w ogóle to ten tutaj sieje pedalstwo w murach szkoły, powinien pan go wysłać do psychologa!
- Przecież bym nie zostawił swojej paki samej - rzekł niezwykle na temat. - A tak w ogóle to ten tutaj sieje pedalstwo w murach szkoły, powinien pan go wysłać do psychologa!
-
Powiedział facet, który zaczął mnie podrywać! - zbulwersował
się oskarżony. - Poza tym nie jestem homoseksualistą!
- I właśnie dlatego, mój drogi Ti Oł Pi, nigdy nie będziesz zbyt lubiany wśród nauczycieli. Nie rozumiesz, jak być poprawnym politycznie... - westchnął ciężko psor. - Nie powinniście iść do klasy? Pan Kurman czeka.
- I właśnie dlatego, mój drogi Ti Oł Pi, nigdy nie będziesz zbyt lubiany wśród nauczycieli. Nie rozumiesz, jak być poprawnym politycznie... - westchnął ciężko psor. - Nie powinniście iść do klasy? Pan Kurman czeka.
-
Pewnie jest zbyt zajęty wpatrywaniem się w mojego kochanego kuzyna,
by zauważyć naszą nieobecność - mruknął. - Pierdolę, idę do
domu.
-
Będę zmuszony cię tam zaciągnąć. Może fakt, iż twój nowy
kolega chodzi z tobą do klasy nieco cię zmotywuje?
Kwon jęknął z rezygnacją. Tego jeszcze brakowało. Włożył ręce do kieszeni i ominął pana rozbójnika, by udać się na poszukiwanie klasy.
Kwon jęknął z rezygnacją. Tego jeszcze brakowało. Włożył ręce do kieszeni i ominął pana rozbójnika, by udać się na poszukiwanie klasy.
-
Uważaj, bo jedna dziewczyna z naszej klasy ma identyczne spodnie jak
ty. Możecie nawiązać konflikt! - zawołał za nim tamten.
Kwon
odwrócił się z irytacją.
- Jak tak bardzo ci zależy, to możesz ich ją pozbawić. Albo mnie, bo z tego, co zauważyłem, to ci wszystko jedno.
- Jak tak bardzo ci zależy, to możesz ich ją pozbawić. Albo mnie, bo z tego, co zauważyłem, to ci wszystko jedno.
- Nie
lubię chłopców, ale ty jesteś niepodobny, więc ewentualnie...
Nie
znalazł dostatecznie ciętej riposty, więc jedynie odszedł,
świadom swojej kulejącej godności.
Profesor,
nie kwapiąc się, zaciągnął resztę do klasy. Przed samym wejściem uśmiechnął się
sympatycznie i
rzucił słodkim tonem:
-
Powiedzcie wychowawcy „Dzień dobry”.
Oczywiście nie zareagowali, więc jedynie lekko zdzielił ich po
głowach. Seung Hyun wyszarpnął się i luzacko
opadł na krzesło. Po chwili wywalił nogi na krzesło.
- Coś
mnie ominęło?
-
Owszem, JA! - prychnął facet, który uprzednio go gonił. - Ale ok,
przywykłem do bycia na drugim miejscu.
- Coś
ciekawego? - zdawał się w ogóle go nie zauważać.
- Nie
dostaniesz kolacji!
-
Jakie groźby się sypią... - mruknął osiłek z dredami.
Ji
Yong popatrzył na niego ze zdziwieniem. Wydawał się dość
inteligentny, poza tym nie wahał się podśmiewywać z „szefa”...
Zdecydowanie nie pasował na zwykłego przydupasa naczelnego
chuligana.
Wuefista nie przejął się tą wymianą zdań. Uśmiechnął
się zalotnie, muskając ramie kuzyna Seung Hyuna.
- A
czy ja dostanę, proszę pana?
W
tym momencie Kwon już wiedział, dlaczego jego nowy „znajomy”
nie przepadał za wychowawcą. Gejowskie zaloty do członka rodziny
zazwyczaj nie były dobrze przyjmowane. Mimo to nie przepuścił
okazji, by tego nie skomentować.
-
Przynajmniej nie musisz przejmować się ocenami – zasugerował.
Błysk
aprobaty na twarzy kumpla głównego agresora tym razem nie zdziwił, tak samo jak
zirytowanie rozmówcy.
- Ten
zjeb mnie udupił, panie genialny – nawet nie silił się na
dyskrecję.
- Z
wuefu? - parsknął. - A myślałem, że to ja jestem ciotą.
- Nie
będę obnażał się przed starym pedofilem; po prostu nie chodziłem
na lekcje. I przestań szukać we mnie sobie podobnych, bo...
-
Trochę ciszej, chłopcy! - Nawet Kurman nie mógł puścić mimo
uszu tej tyrady.
- A
może to ja nie będę już przeszkadzał w lekcji! - Kuzyn
repetującego doszedł wreszcie do całkiem inteligentnego wniosku.
Jeszcze
przez moment musieli znosić żarty wychowawcy i po dłuższych
ceregielach przyczyna zamieszania opuściła klasę. Praktycznie
wszyscy przyjęli to z ulgą. Tylko wyraźnie niezadowolony
wychowawca westchnął z nostalgią. Po chwili jednak zawołał
entuzjastycznie:
- Czy
nasz nowy uczeń zechce się przedstawić?
Ji
Yong nienawidził takich pytań. Niby istniała odpowiedź negatywna,
ale za jej udzielenie prawdopodobnie zostałby uduszony. Wstał z
cierpiętniczą miną, czując na sobie wzrok ludzi, którzy go nie
interesowali i których on nie interesował. Mimo to patrzyli, bo tak
wypadało.
-
Dzień dobry, nazywam się Kwon Ji Yong. Nie, nie jestem kobietą i
nie, nie jestem gejem. Dziękuje za uwagę. - Bez pytania o
pozwolenie opadł na krzesło.
- My
też dziękujemy. Dziewczęta na pewno cieszą się z twojego
wyznania. - T.O.P
przewrócił oczami. -
Widzę, że się zaprzyjaźniliście, Seung Hyunie – ciągnął. -
Oprowadzisz nowego kolegę po szkole.
Wbrew
przewidywaniom chłopaka, tamten uśmiechnął się tajemniczo i z
aprobatą skinął głową. To nie wróżyło niczego dobrego.
- Czy
mogę wyrazić nieśmiały, acz stanowczy sprzeciw? - jęknął.
Wychowawca
zignorował go dość teatralnie, skupiając się na omawianiu
przyszłych wycieczek. Chłopak z rezygnacją opuścił rękę.
Nauczyciel niestety nie należał do ludzi, których zdanie można
zmienić choć w minimalnym stopniu.
Z
dzwonkiem opuścił klasę, zrywając się z miejsca. Na szczęście
nikt nie ruszył za nim w pogoń. Mimo to, tak na wszelki wypadek,
wybiegł z budynku z prędkością godną nastoletniego Usaina Bolta.
Zziajany opadł na ławkę przed szkołą. Zignorował bezsensowność
wykonywanych czynności, pragnął na moment dać sobie spokój z
myśleniem.
-
Kurczaczka?
Przesadnie uśmiechnięty osobnik podsunął pudełko śniadaniowe pod nos, omal nie przyprawiając o zawał. Wyglądał na niewiele młodszego, choć okropnie przystrzyżone, brązowe włosy dodawały mu dziecięcego, nierozgarniętego uroku.
Przesadnie uśmiechnięty osobnik podsunął pudełko śniadaniowe pod nos, omal nie przyprawiając o zawał. Wyglądał na niewiele młodszego, choć okropnie przystrzyżone, brązowe włosy dodawały mu dziecięcego, nierozgarniętego uroku.
-
Kwon Ji Yong... W jakiej jesteś klasie? - postanowił nie być niemiły
dla jedynej przyjaznej duszy. - I jak się nazywasz,
tak a propos?
- Lee
Jinki z pierwszej. A, miło mi. - Usiadł koło niego. - A
ty kim jesteś?
W
tym momencie Ji Yong stwierdził, iż jego cierpliwość też ma
swoje granice. Posłał nowemu znajomemu ciężkie spojrzenie, po
czym bez słowa zrekompensował sobie ból kurczakiem.
- A
tak w ogóle to dla przyjaciół Onew.
-
Posłuchaj, Lee - odgrodził się od chłopaka - szczerze w to
wątpię, ale ogarniasz może, gdzie tutaj w okolicy jest cokolwiek?
- Ja
tu mieszkam od zawsze, więc wal śmiało. Czego szukasz?
-
Wszystkiego, byle nie wrócić za szybko do domu z podbitym okiem. - Westchnął na samo wspomnienie.
- Nie
masz podbitego oka.
-
Mam. W sensie - prawie tego nie widać, bo jest pomalowane, ale moja
matka z pewnością by zauważyła. - Podniósł się z ławki. -
Więc? Prowadzisz, Gandalfie, czy mam samotnie szukać, jakże
adekwatnie, Samotnej Góry?
- Kto
ci podbił oko?
-
Szanowny Seung Hyun, zwany T.O.P. Zaczął mnie podrywać, myśląc, iż jestem
dziewczyną, a ja debilnie wyprowadziłem go z błędu.
Ruszył stanowczym krokiem, z jeszcze pewniejszą miną, choć za cholerę nie miał pojęcia, gdzie powinien iść. Mimo wszystko... Gdzieś musiał trafić.
Ruszył stanowczym krokiem, z jeszcze pewniejszą miną, choć za cholerę nie miał pojęcia, gdzie powinien iść. Mimo wszystko... Gdzieś musiał trafić.
- To
ty nie jesteś dziewczyną?! - zdziwiło się dziecko. Przyspieszyło
kroku, by go dogonić i rzekło poważnie. - Ale mi to nie
przeszkadzaa.
- Ja
pierdolę. - Uderzył się dłonią w czoło. - Nie, jestem facetem,
panie genialny - powtórzył ulubiony epitet nowego wroga numer
jeden. - Ty też chcesz sprawdzić czy możemy przejść do meritum?
- Nie
no, wierzę ci. - Łaskawie machnął ręką. - So, gdzie chcesz iść?
-
Dobra, nie było tematu. Wracam do domu - zrezygnował z ciągłego
powtarzania. - Gdybym jeszcze, kurna mać, wiedział, jak tam z
powrotem trafić...
- To
mogę cię odprowadzić. A jutro po ciebie przyjdę, jeśli chcesz.
Nie wyraził zbytniej
wdzięczności, tylko podał adres i posłusznie podążył za
kolegą, przytakując co jakiś czas. Zbytnio go nie słuchał - o
wiele bardziej zajmujące wydawało się przewidywanie następnego
dnia. Sam pomysł, że ma wrócić do liceum brzmiał już
wystarczająco złowieszczo.
*rok szkolny w Korei Południowej rozpoczyna się w marcu
*rok szkolny w Korei Południowej rozpoczyna się w marcu
Borze gęsty przekochany, jaki z Tapcia seme <3 I nie zgadzam się na pairing lider x lider, więc, błagam, niech to będzie zwykła przyjaźń. Gonew brzmi obrzydliwieereeeeeee ;_______; Czeakm na kolejny rozdział :3333333
OdpowiedzUsuńto będzie onragon. dubulge się nie marnuje, koleżanko.
UsuńNie. Nie. Nie. Wizja G-ONEWA powstała właśnie w mojej głowie. Auuu ;~~;
Usuń